Kot
Jan Brzechwa

Pewnego dnia, w Koluszkach,
Cichutko, na paluszkach
Zbliżył się do mnie kot bury,
Wysunął groźnie pazury
I rzekł ze złością: „Mój panie,
A cóż to za zachowanie?
Pisał pan bajkę po bajce,
O jakiejś tam pchle-szachrajce,
O sowach, o dzięciołach
I o wołach -
Wałkoniach,

A także o koniach -
P-r-r-r…
O lwach takich strasznych, aż strach -
B-r-r-r…
I o złych, nienawistnych psach -
W-r-r-r…
O płazach różnych tylu,
O krokodylu z Nilu,
O smoku na Wawelu,
O ptakach bardzo wielu,
O rakach, o ślimakach,
A nawet o robakach
I o dorszu w Sopocie,
Który się nie chciał strzyc,
No, a co pan napisał o kocie? Nic!

A przecież kot, proszę pana,
To postać powszechnie znana,
To pożyteczna istota,
A pan wciąż pomija kota!
Jakiż pan przykład daje?
Cóż to za obyczaje?
Żądam teraz niezłomnie:
Proszę w domu siąść na kanapie
I wiersz napisać o mnie,
A jak nie - to panu oczy wydrapię!”
Tak mówił do mnie kot bury,
Pokazując pazury.

Cóż tedy robić miałem?…
W Warszawie, po powrocie,
Siadłem i napisałem
Właśnie ten wiersz o kocie.