Lecą muchy
Jan Brzechwa

Z Podkarpacia, od Suchej,
Wyleciały dwie muchy.

Pofrunęły do Ełka
Wyszlifować skrzydełka,

Poleciały do Rabki
Rozprostować swe łapki,

Potem z Rabki do Ryków,
Gdzie jest dużo śmietników,

I do Małej Sokółki
Gdzie są brudne zaułki,

I do Białej Podlaskiej
Pozbierały zarazki,

By je zanieść z wyprawy
Do Koluszek, do Mławy,

A zarazki - mikroby
Powodują choroby.

Dziwnym może się wydać,
Że ich wcale nie widać,

Lecz uczone osoby
Znają wszystkie mikroby.

Kto roznosi je? Muchy.
Muchy - znane flejtuchy.

Czy to Kutno, czy Mława,
Jednakowa z tym sprawa.

Czy to Ryki, czy Rabka,
Siedzą muchy na jabłkach,

Siedzą muchy - brudaski,
Rozsiewają zarazki.

Grześ miał babkę, a babka
Myć kazała mu jabłka,

Lecz Grześ babki nie słucha.
„Co mi jakaś tam mucha,
Ja się muchy nie brzydzę,
Ja zarazków nie widzę”.

Schrupał jabłko z ochotą,
Minął dzień… Nagle - co to?

Boli brzuszek i głowa
I choroba gotowa.

Cierpiał Grześ do wieczora,
Więc wezwano doktora.

Doktor groźną miał minę,
Dał Grzesiowi rycynę,

Lek przepisał mu gorzki,
I okłady, i proszki,

I zastrzyków niemało,
A to bardzo bolało.

Wreszcie rzekł niby z łaski:
„Tak, mój Grzesiu, zarazki
Są choroby przyczyną.
Teraz szybko wyginą,
Będziesz zdrów, tak jak przedtem”.
I dał nową receptę.

Grześ wycierpiał się, wierzcie,
A gdy zdrów był już wreszcie,
Wtedy znów z apetytem
Jabłko zjadł. Ale myte.