Zosia i jej mopsy
Maria Konopnicka

Nie wiem, z jakiego przypadku
Wzięła Zosia mopsy w spadku.

Odtąd nie ma nic dla Zosi,
Tylko mopsy. To je nosi,
To je goni, to zabawia,
To je na dwóch łapkach stawia,
To przystroi oba pieski
W fontaź suty i niebieski,
To im niesie przysmak świeży;
A książeczka - w kącie leży.

Mama prosi, mama łaje…
Zosia nic… Jak tylko wstaje,
Zaraz w domu pełno pisku:
Mops umaczał nos w półmisku,
Mops Jurkowi porwał grzankę,
Mops stłukł nową filiżankę,
Mops na łóżko skoczył taty,
Mops zjadł szynkę do herbaty.

Aż też mama rzekła - „Basta!”
I wysłała mopsy z miasta
W dużym koszu, pełnym sieczki…
„A ty, Zosiu, do książeczki!”