Kokoszka
Jan Brzechwa

Śliczną kokoszę miał Tadeuszek:
Zdobił ją miękki, złocisty puszek,
Czubek i różne kurze zalety,
Lecz nie umiała liczyć niestety!
Jajka znosiła piękne, aż miło,
Lecz nie wiedziała, ile ich było.
Siedem? Cztery? Dziewięć? Dwa?
I kud-ku-da, i kud-ku-da,
I tak przez cały dzień w kurniku
Ni be, ni me, ni kukuryku!

W puchu kokoszki ciepłej i czułej
Z jajek kurczęta wnet się wykluły.
Patrzy kokoszka - dobry początek,
Tyle dzieciątek, tyle kurczątek,
Drobne, drobniutkie, żółte, żółciutkie -
A jednocześnie myśli ze smutkiem:
„Siedem? Cztery? Dziewięć? Dwa?
I kud-ku-da, i kud-ku-da?
Ach, ileż tego jest w kurniku?”
Ni be, ni me, ni kukuryku!

Krąży dokoła biedna kokoszka
I myśli sobie: „Dolo ma gorzka!
Wiem już, co zrobię. Wejdę na grzędę
I po kolei liczyć je będę”.
Minął dzień jeden, drugi i trzeci,
Siedzi kokoszka, liczy swe dzieci.
Siedem, cztery, dziewięć, dwa…
I kud-ku-da, i kud-ku-da?
I tak przez cały dzień w kurniku:
Ni be, ni me, ni kukuryku!

Wtem do kurnika wszedł Tadeuszek,
Wszedł Tadeuszek, mały leniuszek.
Kiedy zobaczył biedną kokoszkę,
„Mogę - powiada - pomóc ci troszkę,
Przecież rachunki jeszcze pamiętam,
Zaraz policzę twoje kurczęta:
Siedem, cztery, dziewięć, dwa…”
I kud-ku-da, i kud-ku-da!
Ach, ileż tego jest w kurniku?
Ni be, ni me, ni kukuryku!