Konik polny i boża krówka
Jan Brzechwa

Konik polny z bożą krówką
Poszli raz ku Kalatówkom.
Patrzą w górę - a tu góra
Cała szczytem tonie w chmurach.

Konik polny rzekł, pobladłszy:
„Popatrz, góra jak się patrzy!”
Boża krówka aż struchlała:
„Idzie na nas góra cała!”

Co tu robić? Konik polny,
Do decyzji szybkich zdolny,
Rzecze: „Mam ja wyjście proste;
Trzeba jej dorównać wzrostem,
W walce z górą ten coś wskóra,
Kto się stanie sam jak góra!”

Szybko wzięli się do dzieła,
Boża krówka się nadęła,
Rosła, rosła i pęczniała,
Wkrótce miała metr bez mała.

Rósł też dzielnie jej towarzysz
I wciąż pytał: „Ile ważysz?”
Bo im przecież z każdą chwilą
Przybywało po pięć kilo.

Tak więc rośli, rośli, rośli,
Aż wyrośli znad zarośli,
Aż się stali, daję słowo,
Jedno koniem, drugie krową.