Rozrzutny wróbel
Jan Brzechwa
We wsi Duże Kałuże
Siedział wróbel na murze
I ćwierkał wniebogłosy:
„Jestem nagi i bosy,
Nie mam dachu nad głową,
Nie mam nic, daję słowo!”
Poszedł wróbel do pliszki:
„Pożycz mi ze dwie szyszki,
Ogromnie szyszki lubię,
Ziarnka sobie wydłubię”.
Odrzekła pliszka w złości:
„To moje oszczędności,
Zrobiłam sobie zapas,
Bierz wróblu nogi za pas”.
Zapukał do jaskółki:
„Pożycz okruszek bułki,
Mam taki pusty brzuszek,
Przyda mi się okruszek”.
„Mój wróblu, powiem coś ci,
To moje oszczędności.
Okruchy suchej bułki
Odkładam do stodółki,
A tyś rozrzutny ptaszek,
Więc opuść już mój daszek”.
Pomknął wróbel do gila
I grzecznie się przymila:
„Mam taki pusty brzuszek
Daj, gilu, parę muszek”.
„Mój wróblu, nie ma mowy,
Ja jestem ptak wzorowy,
Mam trochę oszczędności,
Kto ich nie ma, ten pości”.
Mknie wróbel do sikorki:
„Masz ziarnek pełne worki,
Strata będzie niewielka,
Gdy nakarmisz wróbelka”.
„Składać ziarnko do ziarnka
To mądra gospodarka,
A ty co masz, to zjadasz,
Nic sobie nie odkładasz.
Idź, proś o ziarnka drozda,
Lub może ci coś kos da!”
Kos gwiżdżąc rzekł najprościej:
„Mam trochę oszczędności,
Troszeczkę, niezbyt wiele,
I z tobą się podzielę,
Lecz wiedz, że kto oszczędza,
Temu nie grozi nędza”.