Szóstka-oszustka
Jan Brzechwa

Jedynka -
Służyła za pogrzebacz do kominka,
Dwójka i trójka -
Na łańcuszku wisiały u wujka,
Czwórka -
Była studnią pośrodku podwórka,
Piątka -
Ścinała trawę na łące i grządkach,
Szóstka…
Ach, cóż to była za oszustka!

Uciekła raz z kalendarza,
Co innym szóstkom nigdy się nie zdarza,
Stąd zabrakło jednej soboty
I ludzie w niedzielę poszli do roboty.

Kiedy indziej wypadła znów z książki,
Do której się zapisuje pieniążki,
Wypadła szóstka, a zabrakło sześciu tysięcy.
Szukano jej przez kilka miesięcy,
Aż wreszcie się znalazła za kanapą w biurze
Cała umorusana i pokryta kurzem.

Innym razem, nie dbając o zdrowie,
Stanęła po prostu na głowie,
Szła przed siebie z wypiętym żołądkiem
I udawała dziewiątkę.

Dnia pewnego, swym dziwnym zwyczajem,
Udawała, że jest tramwajem,
I zwróciła na siebie powszechną uwagę,
Wołając: „Proszę wsiadać! Szóstka jedzie na Pragę”.
Tymczasem pojechała na Ochotę
I już nie wróciła z powrotem.

Odtąd przepadła o niej wszelka wieść.
Taka to była szóstka - pal ją sześć!