Piątek
Jan Brzechwa

Uciekł piątek z kalendarza -
To się nieraz piątkom zdarza.
Poszedł z nudów między ludzi
I wciąż stękał: „Mnie się nudzi!”
Chciał go kowal wziąć do kuźni:
„Piątek w piątek się nie spóźni,
W piątek dobry jest początek,
Taki piątek to majątek”.
Wziął się piątek do roboty,
Nic nie robił do soboty,

Aż się kowal zaczął złościć:
„Cóż ty umiesz?!” „Umiem pościć”.
Kowal na to rzekł po prostu:
„Idź gdzie indziej szukać postu!”
Poszedł piątek do masarza:
„Jestem, panie, z kalendarza,
Jako postny, jem niewiele,
Dość mi śledzia na niedzielę,
Gdybym dostał jakąś pracę,
Chętnie kilka godzin stracę”.
Odrzekł masarz: „Mam kiełbasy,
Na kiełbasy każdy łasy,
Więc to chyba całkiem proste,
Że nie dla mnie piątek z postem”.

Poszedł piątek do stelmacha:
„Pan tak ładnie młotkiem macha,
Ja bym też się zajął pracą,
Może tutaj zdam się na co?”
Ale stelmach zawsze w piątki
Miał z żołądkiem nieporządki,
Więc mu kazał się wynosić:
„I bez ciebie poszczę dosyć!”
Zdun go nie chciał, nie chciał rymarz:
„Długo z takim nie wytrzymasz”.
Idzie piątek i rozważa:
„Wrócę znów do kalendarza”.

Poszedł, zerwał kilka kartek:
„Proszę państwa, dziś jest czwartek,
Jutro piątek. Jutro wszędzie
Niechaj postny obiad będzie”.